środa, 15 sierpnia 2012

SWD

W piątek jak przez cały tydzień wstałem rano, szybko zjadłem śniadanie i pognałem na autobus do pracy.
Nie zapowiadało się nic ciekawego. Byłem wręcz wkurzony, ponieważ paczka która miała dotrzeć właśnie w piątek, w statusie trackingowym miała opis że jest gdzieś w Warszawie. Kijowo jednym słowem.
Rico śpiąc gdzieś na szafce delikatnie pochrapywał i pomrukiwał  kabum,kabum co jakiś czas przez sen.
Dzień w pracy mijał zdecydowanie spokojnie. Ruch praktycznie nikły, niewiele do roboty. Jednak wydarzył się cud. SMS. Treść: Przyszła cholernie ciężka i wielka paczka. Rico. Nadawca: Mama.
Pomyślałem sobie: a, pewnie znowu miśka na żarty naszło. Skasowałem wiadomość i zająłem się pracą.
Wracając do domu po pracy, przeczuwałem, że znowu spotka mnie zawód z powodu specyficznego poczucia humoru mojego towarzysza.
Wszedłem do domu i z zaskoczenia zostałem obskoczony przez miśka:
-Co zamówiłeś, powiedz,powiedz, powiedz!
-Spokojnie, najpierw mi wyjaśnij co to za sms-y bez wiedzy mojej mamy? Znowu zrypki dostanę.
-Oj tam oj, powiesz, że wyższa konieczność była i musiałem. Powiesz twojej mamie parę słówek i będzie okej - powiedział miś, po czym zrobił takie oczka jak kociak, który bardzo czegoś od nas pragnie.
-O, co to, to nie. Sam się będziesz tłumaczył.
Rico poszedł się tłumaczyć mamie z sms-a a ja ruszyłem się rozpakować do pokoju.
Wchodząc, zauważyłem duuuży pakunek a obok nożyk do przesyłek i naderwaną folię.
W tle usłyszałem: No to teraz będzie, nie zdążyłem schować, po co on tak szybko przyjeżdżał?
-Te! Pilot, co kombinowałeś z moją przesyłką? Ładnie to tak?
-Oj, przecież wiesz, że byłem równie ciekawy co ty, co tam w środku jest.
-Dobra, dobra. Nie przeginaj. Pomóż mi z odpakowywaniem
Dwa razy nie trzeba było powtarzać. Wkoło przesyłki było tylko widać śmignięcia multicamowego wdzianka. Po minucie moim oczom ukazał się przepiękny SWD. Armata jakich mało.
-Ale, teraz to już przegiąłeś. Nie dość, że sam jesteś wielki i przez ciebie jak gdzieś wiszę z tyłu to lęku wysokości dostaję, to jeszcze kupiłeś jakieś działo orbitalne, równie wielkie jak ty.
-Rico, to nie działo tylko SWD, a sam wiesz jak bardzo się rzucałem w oczy, gnając jako medyk między okopami i temu podobnymi. A teraz to inni będą musieli uciekać przede mną.
-Aaaaa, to takie buty. Daaaasz postrzelać? Dasz, dasz, dasz?
-No pewnie, że tak.
-No to idziemy. Zbieraj się, szybko szybko.
W tym momencie okazało się, że butla zasilająca jest pusta.  Rico stwierdził tylko: No jak nie urok to przemarsz wojska! I poszedł zawiedziony schować się pod sprzęt i spać.
Następnego dnia pojechałem nabić butlę. Jak tylko wróciłem, poszliśmy przestrzelać "działo". A właściwie ja poszedłem a misiek dyndał na pokrowcu ;)
Pewnie spytacie jak wrażenia. Odpowiem jednym słowem - pogrom.
Warto było wydać tyle kasy. Po intensywnym strzelaniu wróciliśmy zmęczeni do domu.
-No i jak się podobało?
-Świetnie było, a teraz idę spać bo ciężkie to jak jasna cholera.
-No widzisz, trzeba cierpieć za wyższy cel.
Tą króciutką wymianą opinii zakończyliśmy ten jakże udany dzień i udaliśmy się spać.

sobota, 11 sierpnia 2012

Dni Elbląga - czyli Afromental w wersji bardzo heavy

W piątek (3.08), dostałem bardzo tajemniczego sms-a:
Jutro o 18 przy pizzerii, zostaniesz porwany. Rico, też go odczytał więc logiczną reakcją było schowanie się do pokrowca na replikę.Mimo sprzeciwu wpiąłem go na molle.
-Nigdzie nie jadę, odepnij mnie albo cię ogolę na łyso w nocy. Nawet nie myśl, że znowu cię będę klatą zasłaniał. Ciosy karate to drogie rzeczy są. Nie jadę i koniec
-Rico, ale porywają nas na koncert, będzie fajnie, zobaczysz
-Nie jadę i koniec
Chcąc czy nie i tak pojechał, bo nie sięgał do karabińczyka i nie mógł się wypiąć. W samochodzie puściłem go z zapięcia. Skakał i szalał po całym aucie aż znalazł sobie rozrywkę.Usiadł przy tylnej szybie i machał kierowcom z tyłu. Jeden ze zdziwienia mało się nie władował do rowu, więc stwierdziłem, że lepiej żeby siedział koło nas i bajerował dziewczyny.
Zaparkowaliśmy po krótkich poszukiwaniach miejsc. Po dobrych 10 minutach czekania weszliśmy na teren koncertu. Ochroniarz miał małe wątpliwości co do misia ale gdy ten się odezwał, uznał, że chyba się nie wyspał i idzie się napić kawy. Byliśmy tylko na Afromentalu. Spodziewałem się lajtowej muzyczki w stylu ich Radio Songa, który przejadł mi się po odsłuchaniu milion razy w radiu. Zostałem ogłuszony, zaskoczony i nie wiem co jeszcze. Afro pokazali swoją baaardzo ciężką stronę mocy. Po dwóch godzinach występu słychać było pomruki tłumu o jeszcze.
Jestem od soboty fanem ich koncertowego brzmienia. Niech chłopaki dają tak dalej.
Rico był jednak dziwnie nieobecny i milczący, co wszystkich zadziwiło.
-Rico! Coś tak zamilkł?
-Coooooooooooooooooooooooo?
-Pytam, się czemu siedzisz tak cicho?
-Słabo cię słyszę, weź mi poruszaj uszami bo mi SAS-watka się zbiła od natężenia dźwięku.
 Po rozruszaniu uszu, miś wrócił do życia i do gadania.
-Ty, ale było świetnie, szczerze mówiąc to cię chciałem uszkodzić za tak wredne posunięcie jakim było zabieranie mnie na koncert i to na dodatek w ciemno. Ale wybaczam.
W ramach rekompensaty poproszę siostrę albo brata, jak najszybciej.
W tym momencie pojechał delikatnie po bandzie, będąc nieświadomym że trójka rodzeństwa jest w trakcie.
-Rico, przecież mówiłem ci, że w odpowiednim czasie będzie tak czy siak - uśmiechając się w myślach o nadchodzącej niespodziance dla małego narwańca, skończyłem temat.
Dojechaliśmy do domu i zmęczeni padliśmy do łóżek. Dzień był bardzo udany, wybawiliśmy się więc było po czym spać jak zabici.